Sunday 30 November 2008

Przestworza

30.11.2008 - Wylot z Warszawy miał wiele uroku. Gdywsiadaliśmy do samolotu nad całą płaszczyzna lotniska unosiła siębłękitno-różowa poświata brzasku. Potem standardowy „lotowski” lot. W Zurychubez zmian, choć ku mojemu zdziwieniu zapytali mnie po co przyleciałam i wbilimi wizę do paszportu. Warto zaznaczyć, że jest to moja 5 wizyta tutaj i nigdywizy nie miałam.Moją niebotycznie ciężką walizkę do pociągupomógł mi wsadzić miły Szwajcar. Interesujące, że by dojechać do St. Gallentrzeba przyjechać przez Winterthur. Przekroczywszy bramę zimy zaczęłampodziwiać ośnieżone wzgórza i małe urocze miasteczka.W ST. Gallen odebrałam mnie Kim i zaprowadziłado naszego nowego mieszkania. Mam bardzo ładny mały pokoik. Prosty,kremowo-drewniany i uroczy. Po południu spacerowałam po mieście i patrzyłam cociekawego można tu zrobić i gdzie upolować jedzenie. 1.12.2008 Mój pierwszy dzień w pracy. Przyszłam w 15minut zamiast 20, co dosc dobrze wróżyło. Mensa była strasznie wysoko. Trzebaznaleźć równowagę miedzy poczuciem głosu a chęcią wspinania się na tak wysokagórę. I mnóstwo nowych oikosowych haseł. Napisałam kilka maili, nauczyłam sięobsługi naszego konta w UBS i poznałam dużo ciekawych ludzi z IWO. Każdego dniasą dwie przerwy: zehni i vierni – o 10 i o 16. Wtedy cały instytut schodzi sięna pierwsze piętro, siada przy stole wokół Adventkranz (stroika ze świeczką ijabłkiem), pije herbatę lub kawę i rozmawia. Czasami ktoś przyniesie jakąśprzekąskę. Dziś Nina przyniosła ciasto ze śliwkami w formie warkocza, któresama upiekła. Atmosfera była przemiła. Naprawdę było czuć święta. W zasadzienie ma powodów do zdziwienia – wszak w tym tygodniu będą dwa obiady świąteczne:jeden z IWO, drugi z oikosem. Dziś mieliśmy też obiad (ja, Katha i Jost) zczłowiekiem organizującym model WTO. Dzieliliśmy się z nim wiedzą o sponsorach.Fajnie wiedzieć jak w różnych krajach z różnymi firmami współpracujemy (np.Chikita , Nestle, Stell, etc.).