Thursday 27 August 2009

Diano Marina

Zaczne od poczatku. Dzieki SBB mozna sie dowiedziec, ze Wlochy sa bardzo blisko. Dzo blizej niz nam sie wydaje. Pomysl podrzucony przez M padl wiec na podatny grunt i szybko zaczelam sprawdzac polaczenia. Okazalo sie, ze w pracy nic nowego nie slychac, w biurze nikogo nie ma, tylko wiatr hula po zalomach insytytutu. W zwiazku z tym w czwartek po poludniu zlapalam pierwszy pociag. Przesiadki w Arth Goldau(tradycyjne 4 minuty), Lugano(najkrotsza 3-minutowa), Milano(15 minut i udalo mi sie nie spoznic) oraz Genova(30 minut, przyjechal 5 minut spozniony). Dworzec w Genui to najbrzydsze miejsce na Ziemi. Zdecydowanie mozna go porownac do Warszawy Wschodniej. W dodatku zadnego bankomatu, a z 1,50 EUR mozna swiat zawojowac.

Pociagi wloskie sa niemilosiernie brudne. Widac jednak, ze dla gosci zza granicy (Szwajcarii) bookowane sa lepsze miejsca, na samym przodzie wagonu... gdzie konczy sie peron.

Hotel urzadzany byl w stylu lat osiemdziesiatych, co wydawalo mi sie dziwnie zabawne. Mial za to niesamowity widok na morze i gory. Zbocza pokrywaly jedynie nieliczne kepki roslinnosci, rozsianej rownomiernie pomiedzy zabudowaniami w tradycyjnym stylu. Podobne budynki, choc ubarwione nieco kiczowatymi rozwiazaniami dla turystow, znajdowaly sie przy brzegu morza. Odcinek widoczny z hotelu byl ladnie osloniety przez palmy i kolorowe krzewy. Tuz pod nimi, czaily sie niestety olbrzymie ilosci lezakow, budek hotelowych, drink barow i innych ustrojstw, ktore niesamowicie szpeca krajobraz. Na szczescie z gory nie bylo to widoczne.

No comments:

Post a Comment